Promocje spod znaku „black” opanowują sklepy. W witrynach już można znaleźć rabaty sygnowane jako „Black Week”, „Black Friday”, a często także „Black Month”. Marki prześcigają się także w skali zniżek. Jak oceniają przedstawiciele rynku retail, tegoroczny sezon ma szansę być rekordowym i to nie tylko z uwagi na rabaty.
– „Czarne” promocje zadomowiły się na dobre w handlu. Co więcej, znalazły dla siebie nową formułę. Większość marek odeszła już od jednodniowych przecen na rzecz weekendowych, tygodniowych, a w wielu sklepach widać nawet miesięczny maraton obniżek – mówi Barbara Andrzejewska, marketing manager Galerii Północnej.
– Sezon więc z roku na rok się wydłuża i trudno już mówić tylko o „czarnym piątku”, raczej mamy do czynienia z „czarnym listopadem”. Rosną także promocje. Kiedyś dla „Black Friday” typowe były zniżki sięgające 10-15%, dziś marki przygotowują okresowe rabaty, które osiągają poziom nawet 70% i więcej – dodaje. Nic więc dziwnego, że handlowcy spodziewają się w sklepach tłumów.
– Wszechobecne zniżki sprawiają, że coraz więcej osób wykorzystuje „czarne” promocje do zrobienia zakupów przedświątecznych, zwłaszcza prezentowych. Ponadto konsumenci ruszają dziś do sklepów po rzeczy, które w ostatnich dwóch latach znacząco podrożały, a teraz są dostępne w niższych, często przedinflacyjnych cenach – mówi Barbara Andrzejewska.
– „Black” to także tradycyjnie sezon łowców okazji, którzy w ostatnich miesiącach celowo „zamrozili” swoje większe wydatki, np. na elektronikę, sprzęty RTV i AGD czy ubrania, a teraz decydują się sfinalizować zakup upatrzonej wcześniej rzeczy, która dostępna jest ze zniżką – mówi. Ale jest jeszcze jeden powód, który nakręci zainteresowanie tegorocznymi promocjami.
– Pojawienie się, a następnie rozwój formuły „czarnych” promocji sprawił, że w tym roku rekordowo wcześnie zaczął się sezon świątecznych zakupów. Ruch, który obecnie obserwujemy np. w galeriach handlowych, wynika zarówno z promocji „Black”, jak również z tego, że konsumenci już przygotowują się do świąt, dzieląc wydatki na listopad i grudzień. Dostępne teraz promocje im to ułatwiają – mówi.
Tradycyjnie szczytu zakupowego handlowcy spodziewają się w ostatni piątek listopada (24.11), kiedy to najwięcej sklepów przystąpi do trwającego „Black Week”. Wtedy też pojawi się najwięcej zniżek, zwłaszcza w sklepach z ubraniami i dodatkami, w drogeriach czy w sklepach z zabawkami, które często swoje promocje utrzymują w tajemnicy do ostatniej chwili.
Rok temu chęć udziału w czarnopiątkowych zakupach zadeklarowało aż 60% konsumentów – taki wynik przyniosło wówczas badanie firmy Klarna, zrealizowane w 17 krajach, w tym w Polsce. W tym roku, jak podaje Boston Consulting Group, odsetek ten wynosi aż 78%.
– Inflacja i wzrost kosztów życia zmieniły stosunek Polaków do zakupów. Staliśmy się „price shopperami”. Konsumenci zaczęli nie tylko bardziej oszczędzać, ale przede wszystkim skłaniać się ku różnym okazjom, promocjom i przecenom. Sezon „Black”, wchodzący tuż przed świętami, wpisuje się więc w ten prooszczędnościowy trend – podsumowuje przedstawicielka Galerii Północnej.